Najłatwiej zabić bezbronnego
"W III RP, na fali odgórnie promowanej, wciąż potężniejącej filo ukraińskiej patologii umysłu, szereg polskojęzycznych dziejopisów usiłowało hurtowo podważać takie relacje. Zaprzeczano obecności w stolicy ukraińskich wielbicieli Hitlera, powołując się na fakt, że ich największej jednostki wojskowej – 14. Dywizji Grenadierów SS „Galizien” – rzeczywiście nie było w Warszawie. Sugerowano, że polscy świadkowie „musieli źle zapamiętać”, ewentualnie „pomylić” kolaborantów ukraińskich z rosyjskimi. Owszem, nie sposób z góry wykluczyć pomyłek w konkretnych zdarzeniach; tym niemniej sugestie, że warszawiacy „nie odróżniali języka rosyjskiego od ukraińskiego” nie brzmiały poważnie w przypadku obywateli miasta, w którym ledwie przed 29 laty dobiegło końca z górą wiekowe panowanie rosyjskie.
Tymczasem przedstawiciele ukraińskiej 14 dywizji Grenadierów SS "Galizien" byli obecnie w ogarniętym powstaniem mieście. W gmachu Wyższej Szkoły Nauk Politycznych stacjonował ukraiński pododdział tejże dywizji w liczbie 100 ludzi. W trakcie walk o Redutę Wawelską został zabity jeden z jego podoficerów, a znalezione przy nim dokumenty potwierdziły przynależność właśnie do 14 Dywizji Grenadierów SS "Galizien”. Ponadto dziesięciu podoficerów SS-"Galizien" zostało przydzielonych do grupy generała Heinza Reinefartha jako tłumacze; co najmniej jeden z nich zginął podczas walk. W momencie wybuchu walk na ul. Koszykowej stacjonowała ukraińska kompania Sicherheitspolizei. Ponadto ukraińskie pododdziały istniały również w ramach Schutzpolizei. Ukraińcy dominowali wśród 982 obcokrajowców służących w 34. policyjnym pułku strzeleckim, nie brakło ich również w szeregach Pułku Specjalnego SS pod dowództwem oszalałego sadysty i mordercy Oskara Dirlewangera, który uwielbial też strzelać swoim zezwierzęconym podwładnym w czasie walk plecy.
Na Czerniakowie swoje zbrodnie popełniała inna ukraińska jednostka o nazwie nomen omen..."Legion Wołyński" zapisana w aktach niemieckich wojsk jako 31. Schutzmannschafts-Bataillon der SD. Pod koniec wojny "Legion Wołyński" wcielono w szeregi Dywizji SS "Galizien”. Po zakończeniu działań wojennych ukraińscy SS-mani uniknęli ekstradycji do ZSRS, gdyż… przypomnieli sobie, że do 1939 roku byli obywatelami II RP…
W dniach 4 i 5 sierpnia 1944 r. przybyła na warszawską Ochotę specyficzna formacja. Jej żołnierze nosili mundury niemieckie, sowieckie bądź nawet ubrania cywilne. Był tu pułk wydzielony z Brygady Szturmowej RONA dowodzona przez sowieckiego renegata SS-Brigadeführera Bronisława Kamińskiego i Iwana Frołowa. W skład pułku wchodzili wybrani metodą selektywną wyjątkowi wykolejeńcy i sadyści w liczbie 1700 żołnierzy. Pułk Kamińskiego i Frołowa działał na podobieństwo dzikiej watahy. Zabijanie cywilów zaczęło się na ulicy Opaczewskiej, gdzie doszło też do grabieży domów prywatnych i podpaleń. Potem przyszły kolejne masakry – przy ulicy Grójeckiej, Korzeniowskiego, w Alejach Niepodległości… RONA uderzyła na Instytut Radowy oraz szpital przy ulicy Langiewicza, mordując tam pacjentów i członków personelu medycznego, dokonując też licznych gwałtów na pacjentkach, pielęgniarkach i siostrach zakonnych. Żołnierze RONA wyglądali raczej jak cyrkowcy, a nie wojsko: nosili na sobie marynarki w różnych kolorach i rozmiarach, spod których wystawały różnych kolorów koszule, na głowach często mieli czapki listonoszy warszawskich (prawdopodobnie z uwagi na błyszczące elementy, jakimi były one ozdobione), karabiny na sznurkach, a na rękach po kilka zegarków.
W Warszawie siały także grozę cztery muzułmańskie bataliony SS, których żołnierze pochodzili z Kaukazu oraz Azji Środkowej.
W składzie Grupy Bojowej „Dirlewanger” działały dwa bataliony 1. Wschodnio muzułmańskiego Pułku SS. Byli to żołnierze narodowości turkmeńskiej, azerskiej, kirgiskiej, tadżyckiej, tatarskiej i uzbeckiej, razem około tysiąca ludzi złożonych z byłych jeńców sowieckich a dowodzonych przez niemieckich oficerów. Ponadto w skład tych batalionów wchodziły też pododdziały czysto azerskie, a więc: I/111 Azerbejdżański Batalion Polowy „Dönmec” oraz II Batalion pułku „Bergmann” liczący razem 14 oficerów i 1300 żołnierzy. Ogółem 2100 żołnierzy w czterech mahometańskich batalionach stanowiło około 8 proc. początkowego stanu Korpusu Interwencyjnego von dem Bacha, rzuconego przez Himmlera przeciw Powstaniu Warszawskiemu. Krwawy szlak turkiestańskich i kaukaskich islamistów w mundurach SS wiódł przez Wolę, Stare Miasto i Czerniaków...
Ale bodaj najliczniejszy kontyngent (około 4000 żołnierzy) wystawili Kozacy, czyli 209. kozacki batalion Schutzmannschaften (policji pomocniczej), 3. pułk Kozaków dońskich, 572. batalion kozacki, 580. dywizjon konny i inne oddziały. Uczestniczyły one zarówno w walkach w mieście, jak i w działaniach w Puszczy Kampinoskiej. Aktywny był też 13. białoruski batalion policyjny SS. W blokadzie Warszawy brał udział litewski 252. batalion wartowniczy.
Blisko połowę żołnierzy Pułku Specjalnego Dirlewangera stanowili ochotnicy z terenów ZSRS, tacy jak np. Łotysz Imants Gutše, wzięty do niewoli przez powstańców. Od polskich kul poległo przynajmniej trzech norweskich esesmanów; Norwegowie, a także Belgowie, Duńczycy i Holendrzy służyli w formacji SS-Röntgensturmbann, spotykano ich jednak także w oddziałach Dirlewangera.
Jedynymi którzy nie wzięli udziału w pacyfikacji Powstania Warszawskiego byli Węgrzy. Zdarzyły się wprawdzie drobne starcia, ale dowódca Grupy Armii "Mitte" gen. von Vormann nie żywił złudzeń, co do możliwości wykorzystania wojsk węgierskich przeciw Polakom. W swoim dzienniku napisał bowiem tak:
„Wojsko węgierskie zostało serdecznie przyjęte przez ludność polską. Ujawniły się oznaki bratania. […] W imię starej, trwającej od wieków tradycyjnej przyjaźni między Węgrami i Polakami wzywa się Węgrów do wstrzymania się od wszelkiej akcji wojennej”.
Ponieważ obcokrajowcy na służbie III Rzeszy w większości akcji występowali wespół z Niemcami, wydaje się niemożliwe precyzyjne podliczenie wyrządzonych przez nich strat, czyli ilu warszawiaków zginęło od kul Niemców, ilu zaś zabili Ukraińcy, Azerowie, Turkmeni czy Łotysze.
W okresie PRL komunistyczna propaganda doszukiwała się w oddziałach tłumiących Powstanie różnych „elementów antyradzieckich”, zwłaszcza „własowców” – to jest żołnierzy Sił Zbrojnych Komitetu Wyzwolenia Narodów Rosji generała Andrieja Własowa. Tymczasem ich obecność była niemożliwa z prostej przyczyny – Własow zdołał sformować swoje wojsko dopiero po upadku Powstania, w listopadzie 1944 roku."
Warto pamiętać o tym wszystkim przyznając wysokie ordery lub okazjonalne dyplomy.
Na podstawie artykułu zamieszczonego w PCh24 dlatego wzięto powyższy tekst w cudzysłów.
Mikker Story
Katolik praktykujący, wolnościowiec